Wart zachodu jest zwyczaj, by zostawiać po sobie przyrodę w stanie lepszym, niż ją zastaliśmy, a także ludzi w samopoczuciu lepszym, niż na początku spotkania.
Kiedy pierwszy raz zjawiliśmy się w miejsca, w którym teraz znajduje się Łubinowe Wzgórze, myśl, która natychmiast pojawiła się w naszej głowie, to ucieczka. Było tu wszystko – zaniedbany teren, pozostałości po plantacji malin, szklarni, kurnik, dom, który nigdy nie został skończony, a to co było, odpadało przy pierwszym dotknięciu. Jednak widok z okna na pobliskie wzgórza, zachwycił nas i poruszył dogłębnie.
Pomyśleliśmy, że właśnie taki teren trzeba odbudować, przywrócić mu bioróżnorodność, dosadzić gatunki ważne dla ptaków i zwierząt – głóg, śliwę tarninę, dereń, rokitnik, różę.......
To znacznie więcej pracy niż działania na „dziewiczym” terenie, ale i satysfakcja znacznie większa. To wdzięczność przyrody, która obficie obdarowuje, to radosny śpiew ptaków, które znalazły swoje bezpieczne miejsce, to przestrzeń i energia dla człowieka.....
Pozbieraliśmy i wywieźliśmy tony śmieci, również z wąwozów i z działek sąsiednich. Godzinami obserwowaliśmy jak padają promienie słońca o każdej porze dnia i roku, gdzie stoi woda po deszczu, jakie gatunki ptaków przylatują i gdzie siadają, jakie są owady, jakie zwierzęta przychodzą. To daje wiedzę, gdzie finalnie dosadzać drzewa, krzewy, kwiaty. Gdzie odbudowywać cieki wodne.
Rytm prac zaczyna się od strefy ZERO, czyli domów, by potem przechodzić do kolejnych stref, kończąc na strefie natury. Aktualnie nasze plany sięgają ogrodu permakulturowego.
Chcemy karmić Was świeżymi warzywami, wolnymi od jakiejkolwiek chemii, skracając do minimum czas dostawy ogród-stół.
Jeśli ktoś z Was chce podzielić się nasionami, sadzonkami, to dajcie nam znać na biuro@lubinowe.pl. Odwdzięczymy się nasionami kolorowych łubinów.
Pod koniec 2021 roku zrobiliśmy dla Was Szlak Mocy.
Była już późna jesień i nie zdążyliśmy dosadzić krzewów. Zależy nam na odbudowie ekotonu – to ekosystem, który stanowi strefę przejściową pomiędzy polem, a lasem. To takie wejście do domu dla dzikich zwierząt, dające im bezpieczeństwo, będące ich spiżarnią. Rośnie tam głóg, róża, ale chcemy dosadzić rokitnik, śliwę tarninę, dereń, różę....
W planach, po zrobieniu ogrodu permakulturowego, bo ten jest priorytetem, mamy poszerzenie łąki kwietnej, przy Altanie Marzeń, dosadzenie lawendy i róży damasceńskiej.
Stopniowo pojawi się też morwa biała, świdośliwa, aronia, ale też jeżówka purpurowa, krwawnik, czosnek olbrzymi, szałwia omszona, kocimiętka i wiele innych.
Nie będziemy się jednak spieszyć, bo lata doświadczeń nauczyły nas uważności na przyrodę. Najpierw chcemy ją dobrze zrozumieć.
Wart zachodu jest zwyczaj, by zostawiać po sobie przyrodę w stanie lepszym, niż ją zastaliśmy, a także ludzi w samopoczuciu lepszym, niż na początku spotkania.